Bieganie jako sposób na poprawianie swojej psychiki

bieganie

Rozpoczynamy bieganie. Zaczynamy biegać zimą. Wstajemy dwie godziny wcześniej, żeby pójść do pracy na czas. Jest 6. Na dworze zimno. Zakładamy na siebie dużo ubrań, żeby nie zmarznąć. Zaplanowaliśmy przebiec dwa razy dookoła osiedla. Żeby tylko nikt mnie nie zobaczył. Wychodzimy z domu.

Sport to zdrowie

Może przydałaby się rozgrzewka. Ale po co? Zaczniemy od wolnego biegu. Coś ala trucht piłkarzy, którzy rozgrywają mecze.Później pobiegniemy szybko i do domu. Coś jednak jest nie tak. Po 200 metrach jesteśmy zmęczeni. Nie wytrzymujemy narzuconego tempa. Wracamy do domu. Na pewno chodzi o to, że jest bardzo zimno. I jeszcze ten śnieg. Zaczniemy biegać latem.

Zaczynamy biegać latem. O 5 jest już jasno. Żeby tylko nikt nas nie zobaczył. Wstajemy więc o 5, żeby zdążyć jeszcze do pracy. Bierzemy nowe buty przeznaczone do biegania, nowy zegarek za 800 złotych przeznaczony do biegania i wiele innych gadżetów, przeznaczonych do biegania. Wychodzimy z domu. Przyjemna pogoda. Jeszcze nie jest gorąco, jest rześko. Może by zacząć od wymachów, jakaś rozgrzewka. Nie trzeba. Trzeba zacząć powoli bieg, zwiększać tempo. Ruszamy. Po przebiegnięciu (lepiej żeby nikt tego nie widział) 200 metrów znowu mamy zadyszkę. No co jest? Wracamy do domu.

W zasadzie tak wygląda pierwsza przygoda z bieganiem. I dla wielu ostatnia. A jak wygląda druga?

Myślimy w końcu, żeby trochę zapoznać się z tematem biegania. Wystarczyło zobaczyć krótki filmik o tym, jak biegać. Najlepiej obejrzeć filmik „Jak biegać, żeby pokonać siebie”, ale na początek i to dobre.

Warto biegać codziennie

Po obejrzeniu filmików, wiemy żeby zjeść dwie kanapki z masłem orzechowym od razu po wstaniu z łóżka i wypić herbatę. Wiemy, żeby poczekać 45 minut i wyruszyć na zewnątrz. A nie, wróć. Musimy zrobić sobie rozgrzewkę przed biegiem. Po takiej rozgrzewce możemy już wyjść z domu i rozpocząć swoją przygodę z bieganiem. Nie rozpoczynamy od biegu przez 200 metrów. Nauczeni doświadczeniem zaczynamy od biegu przez 1 minutę. Następną minutę maszerujemy. I tak na zmianę dwa okrążenia wokół bloku.

Przez kilka miesięcy obserwujemy postępy, ale później tych postępów nie ma. Obserwujemy więc, jak Usain Bolt robił postępy w swojej karierze. Obserwujemy treningi Mo Farah. Dochodzimy do wniosku, że regularne bieganie nic nie daje. Bieganie to ciągłe pokonywanie siebie. Każdy metr pokonany szybciej daje szansę na lepszy wynik o kilka milisekund. Imponują nam biegacze na Igrzyskach Olimpijskich. Obserwujemy ich postępy. Może nawet zaczynamy kupować zakłady bukmacherskie w lekkiej-atletyce? Kto by się spodziewał, że można obstawiać najlepszy wynik albo zwycięzcę biegów. Sporty walki czy piłka nożna to się słyszy na co dzień. Skoro zaczęliśmy bieganie i wiemy „jak się biega”, to może jesteśmy o krok przed tymi, którzy nie biegają? Może to właśnie my mamy szansę na obstawienie zwycięzcy? Szukamy więc bukmacherów, może Fortuna? Może bukmacher betfan?

Nieważne. Ważne, że właśnie odgadnęliśmy co jest najważniejsze w sporcie. To pot wylany na treningach. To każdy krok postawiony szybciej. Jesteśmy dalej niż inni, którzy biegają. Możemy używać tej wiedzy nie tylko w bieganiu. Nie tylko w sporcie. Możemy tej wiedzy używać w każdej dziedzinie życia.